Po pierwsze - można się wyspać.
Po drugie - można odpocząć.
Po trzecie - można się na spokojnie spotkać ze znajomymi.
Po czwarte - następnego dnia jest niedziela, czyli w perspektywie ma się kolejne 24 godziny wolnego.
Tak więc - obecnie - sącząc kawę - powoli kończę mój anglojęzyczny artykuł, który od miesiąca leży i kwiczy kwikiem rozpaczliwym. Jakoś w tym momencie wyjątkowo nie chce mi się nigdzie wychodzić. Natomiast mam już poczynione plany wobec jutra i mam nadzieję, że wypalą... a po to, by wypaliły - muszę dziś wieczorem zasiąść do nauki i jutro już mieć wolne. Póki co - celebruję słodkie, sobotnie nieróbstwo. Nieróbstwo, niemyślenie o problemach, niemyślenie o nadchodzącym tygodniu.
:)
(Wieczorne, tętniące życiem miasto)
Ps. Włączyłam sobie YouTube - i piosenkę, która należy do tych, co to poprawiają mi humor:)
Pożar w Burdelu - Ania z Polski ,,Ryan Gosling'' :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.