Dzień zaczęłam od Christianii. I tym razem byłam w ścisłym centrum tego legendarnego miejsca. Niestety, nie wolno było robić zdjęć. Christiania naprawdę robi wrażenie - aby poczuć ten klimat - należy ją po prostu odwiedzić. Porobiłam natomiast zdjęcia Christianshavn - portu (jak również dzielnicy), na terenie którego Christiana się znajduje.
W drodze powrotnej - zgłodniałam. Nie mam zwyczaju brać ze sobą jedzenia na drogę, więc było jasne, że muszę gdzieś wejść i coś zjeść. Wybór padł na sernik Oreo (mój ulubiony; generalnie za każdy sernik jestem gotowa dać wiele) w jednej z kafejek. Sernik był pyszny, a kawiarnia mi się bardzo spodobała! Ma klimat :)
Podróż powrotna na Amager również obfitowała w odkrycie nowych miejsc.
Wszystko, co dobre - ZBYT szybko się kończy. I tak teraz - wspomagając się kawą - siadam do nauki. Niestety, choćbym nie wiem, jak chciała - sesja sama się nie zda....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.