Wiem, blog leżał i kwiczał kwikiem rozpaczliwym. Ale przysięgam, że jak tylko dojdę do siebie - to wgram resztę filmów ze Spejdermuseet i w ogóle nadrobię zaległości.
Zaszalałam. Kupiłam Myszorowi dzwonek, który w najbliższym tygodniu mam nadzieję zamontować na kierownicy - czyli na jednym z Myszorowych uszu. Dzwonek jest największy, jaki znalazłam w sklepie - i czerwony w białe grochy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.