czwartek, 5 maja 2016

Myszką Miki przez Kopenhagę

Tytuł nawiązuje do książki ,,Autostopem przez galaktykę''. Galaktyki tutaj nie ma, autostopem chyba nigdy nie odważyłabym się podróżować, ale jest Myszka Miki i jest Kopenhaga.

Dzień zaczęłam od pysznej kawy, po czym stwierdziłam, że w sumie to nie mam jakichś szczególnych planów, więc chyba wsiądę na rower. I... i pojadę przed siebie.



Pojechałam.




Chciałam zobaczyć, gdzie się mieści kopenhaskie zoo.Minąwszy zoo, ciesząc się pięknym słońcem i siedemnastoma stopniami Celsjusza - pedałowałam dalej przed siebie i jakoś nie miałam ochoty nic innego robić. W końcu wylądowałam - nad jeziorem. Poczułam się troszeczkę tak, jakbym nagle stała się Anią z Zielonego Wzgórza. Domki, które są w pobliżu jeziora, ten cały krajobraz -  są dokładnie takie, jakie wyobrażałam sobie, że istnieją na Wyspie Księcia Edwarda. 







'

Wracałam w stronę centrum miasta przez Frederiksberg. Oczywiście, dwa razy musiałam pomylić drogi... ale może dzięki temu więcej zobaczyłam...?














Wycieczkę zakończyłam... na lodach. Były pyszne. 

Po powrocie do akademika zaliczyłam pierdyliardsetny fałszywy alarm przeciwpożarowy. 

I tym - miłym? niemiłym? - akcentem skończyłam pełen wrażeń dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.