czwartek, 24 marca 2016

Królestwo czekolady, marmurowy kościół i... Magazyn



Dzisiejszy post będzie dotyczył dnia wczorajszego. Powód jest bardzo prosty: przez dwa dni nie było Internetu i to, co pisałam na Facebooku o ograniczeniu swojej aktywności na Fb - dotyczyło właśnie tego; chodziło o to, żeby nie używać Internetu w smartfonie, bo to roaming (po rozmowie z Władzami Wyższymi na temat ostatniego rachunku za telefon - zdecydowanie wolę nie przeginać...).

A wczoraj się działo. Było tak ślicznie i słonecznie, że się naprawdę aż z domu chciało wyjść, no i nie było wiatru (dzisiaj był bardzo silny). Obleciałam kopenhaskie faktorie czekolady (ceny zupełnie zawrotne, więc mogłam tylko - jak to obrazowo mawia mój Tatuś: popatrzeć jak ludzie jedzą lody.


















Kolejnym moim przystankiem były ulice Frederiksgade i Bredgade. I kościół Marmurowy - Frederikskirken. Przepiękna budowla z przełomu XVIII i XIX wieku.


















Tuż obok - stoi cerkiew Aleksandra Newskiego. Niestety, nie można było wejść do środka.



I pomnik jednego z władców.


Od kilku dni wręcz śniłam o pizzy, a ponieważ tutejsze pizzerie (a raczej ich widok) nie napawają zbytnim optymizmem - wybrałam się od sieciówki. To znaczy - do Domino's. I - zajadając margheritę - raczona byłam piosenkami Shakiry.



Ostatni punkt dnia - Magasin du Nord. Jeden z najdroższych - obok Illum - domów towarowych Kopenhagi. Taki tutejszy Harrod's.











Myślami człowiek jest z Belgią... cały czas mówi się o tym, co dwa dni temu się wydarzyło.


...........






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.