czwartek, 3 marca 2016

Pogoń w stołówce akademickiej

Tradycyjnie - na obiad potuptałam do stołówki akademickiej, bo tam, wiadomo, najtaniej, przecież studenci tacy biedni. A że w tej naszej stołówce jedzenie jest dobre - tym chętniej studenci tam chodzą. Więc poszłam dziś i ja (jak zresztą chodzę codziennie). Zadowolona, podeszłam do kasy, zapłaciłam, odeszłam i nagle usłyszałam za sobą wrzaski, a po chwili ktoś szarpnął mnie za rękę. Za mną stała jakaś dziewczyna, tłumacząc mi, że zostawiłam... swoją kartę kredytową w czytniku. No, fakt, zapomniałam. Pół stołówki miało ubaw. 

Cóż... mój nieogar, bywa, niestety, przyczyną kłopotów / przypałów / Bóg wie, czego jeszcze. Tak, jak niedawno - po wyjściu ze sklepu na zimne powietrze, wyszperałam w torbie moje ulubione rękawiczki z misiem pandą, które dostałam od mojej Przyjaciółki. I jakoś tak mało przytomnie je wyciągałam z tej nieszczęsnej torby, że - ku mojemu zdziwieniu - wylądowały one w torbie kobiety idącej przede mną. Mina tej pani - kiedy tłumaczyłam jej, że w torbie ma moje rękawiczki - bezcenna. 

Jezu, kiedy ja nareszcie stanę się bardziej ogarnięta...? :(

Ps. Pozdrawiam znad książek. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.