Frederiksberg - to ,,miasto w mieście''. Wydzielona dzielnica Kopenhagi. Z własnymi władzami, ratuszem, et caetera. Bardzo mi się podobał - jest taki... kolorowy :)
(Księgarenki. Tak właśnie wyobrażałam sobie sklepy, w których na ulicy Pokątnej w podręczniki zaopatrywał się Harry Potter.)
(A tak w moim wyobrażeniach wyglądał dom Ani z Zielonego Wzgórza :))
Uwielbiam błyskotki. Bransoletki, pierścionki, naszyjniki, ale moimi ulubionymi precjozami od lat niezmiennie pozostają kolczyki. Chętnie więc zajrzałam do sklepu z akcesoriami do wyrobu biżuterii...
Po drodze - wracając z powrotem do miasta - minęłam kopenhaskie planetarium Tycho Brache.
(Stacja Vesterport. Stacja Norreport tu już była kilka razy.)
(Kopenhaga się rozbudowuje...)
(Metro kopenhaskie. Na razie istnieją linie 1 i 2, linia 3 się buduje, a 4 jest w planach...)
(Det Ny Teater)
Hity.
(Klub nocy 'Cabaret'. Dlaczego mi się to skojarzyło z filmem z Lizą Minnelli, nie wiem...)
(Klub nocny dla osób po 30. roku życia. Tak więc - ja - gówniara dwudziestoparoletnia - sobie jeszcze poczekam parę lat.)
(Offline dating. Kawa ze statusem związku.)
(,,Manekiny stoją na głowie...")
Wczoraj - na Amagerbro - zorientowałam się, gdzie jest kościół świętej Anny, zrzeszający kopenhaską Polonię.
Długo trwało przygotowywanie tego wpisu i wiem, że ukaże on się późno - brak Internetu uniemożliwił mi dziś wcześniejsze działanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.