niedziela, 21 lutego 2016

Dzień był jak stulecie, a kalendarz - chwilą...

,,Znowu dzień mi przeleciał..."




Wybierałam się dziś na zakupy z grupą erasmusowców. No i tak się wybrałam, że - pomyliłam drogi i przez bitą godzinę maszerowałam z podniesionym czołem w odwrotną stronę niż ta, którą powinnam była obrać. Zbiegłam całe Slotsholmen - dzielnicę rządową. Dosłownie całe.














 A zamierzonego celu - centrum handlowego Fisketorvet (na Kalvebod Brygge) - nie było widać. Zanim się zorientowałam, co ja robię, i się zawróciłam - było dobrze po czternastej.

Cel w końcu dopadłam - ale godzinę po umówionym spotkaniu. Więc sobie po nim pospacerowałam, przy okazji robiąc trochę zakupów. 
















Ogółem - po mieście spacerowałam bite pięć godzin. To był długi dzień. Może nie jak stulecie, ale długi. Niemniej jednak - był on miły. 



( It's a good day :) )

I hity na dzień dzisiejszy.



(Minister. No, takiego ministra to ja bym chciała! :p )


(Wieprzowina po duńsku. Zaczyna mi brakować słów na to, jak mi się ten język podoba :) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.