czwartek, 4 lutego 2016

Ulica Krymska

No to ogarnęłam, przy jakiej ulicy mieszkam. Przy Krymskiej! Krimsvej to ulica Krymska. Stosunkowo niedaleko są takie jak Mediolańska, na ten przykład, Milanovej. Albo Palermovej. Palermiańska? Przy okazji - jak to jest z Warszawą? Warszawavej? Warsawvej? Akurat tego jeszcze nigdzie nie widziałam, ale... nikt nie powiedział, że się nie dowiem.

Dziś zdecydowaną większość dnia spędziłam na uczelni. Rano grzecznie potuptałam na nią z akademika (wszak czterdzieści minut tuptania z samego rana jeszcze nikomu źle nie zrobiło!). Po dwugodzinnych zajęciach pognałam do biblioteki, załatwić jedną rzecz, odfajkowałam jeden sklep (bynajmniej nie w bibliotece), po czym podrałowałam na spotkanie z dwiema koleżankami. Kawka i ploteczki - tak, to zdecydowanie jest to, co studentki lubią najbardziej! :)

Właśnie skończyłam się uczyć, bo przecież jutro czeka mnie kolejny pracowity dzień. I, niestety, z tego powodu nie mogę sobie pozwolić na to, by przebalować całą noc - ciężka nauka wzywa.


Bed, bed, I couldn't go to bed...

I porcyjka zdjęć z dzisiaj. Mała, bo mała, ale zawsze jest to cuś...



(Takie miejsca odpoczynku mamy w Instytucie)


(To? To jest fragment księgozbioru instytutowej biblioteki. Widziany z oddali)


(Stoliczku, nakryj się!)


(Powyżej i poniżej: jedna i ta sama sala wykładowa. Dziś były w niej zajęcia)


I hity. Drugi z hitów przebił chyba wszystkie dotychczasowe.


(Coś się Świętemu nie spieszyło... w lutym do Kobenhavn zawitał :p)


(Hit wszystkich hitów. Spis przedmiotów oferowanych przez jednego z wykładowców. Proszę zwrócić uwagę na cztery pierwsze przedmioty.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.