poniedziałek, 15 lutego 2016

Wiatry niosą mnie - wysoko

Dziś wiatry znów zaniosły mnie do biblioteki... nauka tutaj zajmuje mi więcej czasu niż w Polsce, jak również wymaga ode mnie więcej skupienia, ale tak to jest, jak się chciało człowiekowi studiować w obcym języku! Pan Profesor zostawił książkę w wydziałowej bibliotece, a żuczek zwany H. (czyli nie kto inny, tylko ja!) pognał do biblioteki, żeby się z treścią owej książki zapoznać. I tak się zapoznawał - przez bite cztery godziny.








(Napis ,,Bibliotek'' nie znajduje się nad moją biblioteką wydziałową, lecz nad biblioteką miejską dzielnicy Islands Brygge. Książka na ilustracji jest kolejną, za którą się wezmę. Białe bannery wiszą w Saxo Institutett)

Później - z racji tego, że musiałam odwiedzić deptak, czyli Stroget, i coś kupić na Kobsmagergade, też popstrykałam trochę zdjęć.



(Dom na Islands Brygge, w drodze na Stroget. Bardzo podoba mi się ta ,,dziura'')







I dzisiejsze hity. 



(Język polski! O, jak miło!) 



(Super Duper. Chyba zacznę uczyć się duńskiego! Bardzo podobają mi się te napisy :p)


(No taaak...)


(Odpowiednik polskiego: Red Bull doda Ci skrzyyydeł! :p)


(Sposób na zawieranie znajomości w akademiku)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.