czwartek, 11 lutego 2016

Niewidzialna siła

Dziś brałam udział - wraz z niektórymi innymi ,,erasmusowcami'' - w spotkaniu organizowanym przez organizację mentorską, która sprawuje tu nad nami opiekę. Obejrzeliśmy duński film, który święcił triumfy bodaj w Cannes w 1998 roku (duński tytuł to Festen, angielski - The Celebration). Oto wiejska posiadłość zacnej rodziny staje się miejscem hucznych obchodów okrągłych - bo sześćdziesiątych - urodzin pana domu. Podczas wielkiej fety wychodzą na jaw rodzinne sekrety - a bynajmniej nie zawsze są wygodne.


(Poranne niebo nad Amager)


(Radhuspladsen)







(Fiolstraede)


(To nie te czasy, Arlekinie, nie te czasy...)


(Tam, gdzie się kończy horyzont, leży nieznany ląd - 
Ziemia jest trochę garbata, więc go nie widać stąd...)



(Z pokoju mentorów :) )

,,Prowadzi mnie od lat niewidzialna siła,
która nadaje sens i każe trwać.
Niewiele mam - tak mało, a przecież tyle,
dlatego wiem, co chciał powiedzieć wiatr..."

Tak, wiem, znowu będzie poetycko. Ale cóż poradzę na to, że taka właśnie jestem...? Coś faktycznie mnie tu prowadzi w tej Kopenhadze i skądś biorę tę siłę na kolejny dzień przetrwania.  A może to po prostu kwestia przyzwyczajenia? Sama nie wiem. Owszem, chwilami łapie mnie nostalgia, lecz - jest zdecydowanie lepiej niż było te dwa tygodnie temu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.