Dziś zdecydowaną większość dnia spędziłam na uczelni. Rano grzecznie potuptałam na nią z akademika (wszak czterdzieści minut tuptania z samego rana jeszcze nikomu źle nie zrobiło!). Po dwugodzinnych zajęciach pognałam do biblioteki, załatwić jedną rzecz, odfajkowałam jeden sklep (bynajmniej nie w bibliotece), po czym podrałowałam na spotkanie z dwiema koleżankami. Kawka i ploteczki - tak, to zdecydowanie jest to, co studentki lubią najbardziej! :)
Właśnie skończyłam się uczyć, bo przecież jutro czeka mnie kolejny pracowity dzień. I, niestety, z tego powodu nie mogę sobie pozwolić na to, by przebalować całą noc - ciężka nauka wzywa.
Bed, bed, I couldn't go to bed...
I porcyjka zdjęć z dzisiaj. Mała, bo mała, ale zawsze jest to cuś...
(Takie miejsca odpoczynku mamy w Instytucie)
(To? To jest fragment księgozbioru instytutowej biblioteki. Widziany z oddali)
(Stoliczku, nakryj się!)
(Powyżej i poniżej: jedna i ta sama sala wykładowa. Dziś były w niej zajęcia)
I hity. Drugi z hitów przebił chyba wszystkie dotychczasowe.
(Coś się Świętemu nie spieszyło... w lutym do Kobenhavn zawitał :p)
(Hit wszystkich hitów. Spis przedmiotów oferowanych przez jednego z wykładowców. Proszę zwrócić uwagę na cztery pierwsze przedmioty.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.